wtorek, 6 sierpnia 2013

CHILDREN OF BODOM - Skeletons In The Closet



Nazwa zespołu: CHILDREN OF BODOM

Tytuł płyty: Skeletons In The Closet

Utwory: Looking Out My Back Door; Hell Is For Children; Somebody Put Something In My Drink; Mass Hypnosis; Don’t Stop At The Top; Silent Scream; She Is Beautiful; Just Dropped In (To See What Condition My Condition Was In); Bed Of Nails; Hellion; Aces High; Rebel Yell; No Commands; Antisocial; Talk Dirty To Me; War Inside My Head; Ooops… I Did It Again; Waiting

Wykonawcy: Alexi Laiho – wokal, gitara; Janne Warman – keyboard; Roope Latvala – gitara; Jaska Raatikainen – instrumenty perkusyjne;  Henkka Blacksmith – gitara basowa

Wydawca: Spinefarm

Rok wydania: 2009

W dyskografii niejednego zespołu można znaleźć dość nietypowe wydawnictwa, które stanowią mniej lub bardziej świeże mięcho dla wygłodniałych fanów. Rolę takiego wypełniacza w dyskografii może spełniać zbiór coverów, których przez lata nieco się nazbierało. Tak właśnie jest w przypadku albumu „Skeletons In The Closet” grupy Children Of Bodom.

Children Of Bodom od lat pracują na opinię żłopaczy z drużyny A (jak alkohol). Do takiego wizerunku pasuje jak ulał zabawa obciachem i wywlekanie na wierzch różnych rzeczy, które nie przystoją. Nagranie własnej wersji np. megahitu Britney Spears świetnie wpisuje się w tę konwencję. Przy okazji ciągnie za sobą słodkawy smród, którego znieść nie mogą nozdrza wszystkich nawiedzonych true metalowców. Tytuł „Trupy w szafie” pasuje do tej płyty nie tylko z tego powodu. Trup nie kojarzy się z czymś świeżym a na tym krążku większość piosenek była nagrana już wcześniej (najstarsze nagrania pochodzą z 1998 roku). Stanowiły np. dodatek do specjalnych edycji płyt. Tylko dwa covery powstały specjalnie z myślą o tym wydawnictwie.

Nie ma jednego klucza, którym kierował się zespół w doborze utworów. Dzięki temu płyta ta jest dźwiękowo bardzo kolorowa. Niektóre numery przerobili na potrzeby tribute albumów – tak jest np. z „Aces High” Iron Maiden. Inne żeby przypomnieć mniej znanych lub nieco zapomnianych wykonawców – tak jest np. z „No Commands” fińskiej grupy Stone (jako ciekawostkę dodam, że w kapeli tej grał Roope Latvala, ale swoją wersję tego utworu COB nagrali jeszcze przed zwerbowaniem go do składu). Są też numery wybrane z sentymentu i stanowiące odzwierciedlenie tego, na czym wychowali się Laiho i kumple – tak jest choćby z „Bed Of Nails” z repertuaru Alice Coopera. Są też piosenki wybrane spontanicznie i z przypadku, np. „She Is Beautiful” Andrew W.K. oraz po prostu dla jaj, tak jak np. Just Dropped In (To See What Condition My Condition Was In)” Kenny’ego Rogersa. Nie zabrakło również piosenek na mocno zakrapiane imprezy, mamy więc „Somebody Put Something In My Drink” Ramonesów czy „Talk Dirty To Me” pudelmetalowego Poison.

Na „Skeletons In The Closet” usłyszeć można gości, którzy pomagali Dzieciakom w nagrywaniu tych coverów. Najbardziej wyróżniają się: Euge Valovirta z kapeli Godsplague, który zagrał na banjo w jajcarskim „Looking Out My Back Door”, Jonna Kosonen, która imituje Britney Spears w tragikomicznym „Ooops… I Did It Again” oraz Kaapro Ikonen z kapeli Cryhavoc wspomagający wokalnie w „No Commands”.

Jak wyszły Dzieciakom covery z szafy? Różnie. COB zmarnowali szansę żeby pokazać, że potrafią zagrać zwiewnie (a może wcale nie potrafią?) w kawałku Kenny’ego Rogersa. Zrobili z „Just Dropped In…” cieżarnego hard rocka, kosztem luzackiego vibe’u niestety. Niektóre piosenki w ich wykonaniu wypadają dość przeciętnie, np. „Hellion” w zwrotkach, którego Alexi zwyczajnie się męczy. Na „Skeletons In The Closet” udało się jednak Finom pokazać, że mają poczucie humoru zarówno w skali całego utworu (np. Ooops… I Did It Again”) jak i w wybranych fragmentach (np. solówy Warmana z serii Super Mario Bros. totalna dewastacja w coverze Slayera). Udało im się też zagrać bardziej poważnie, ale wciąż przekonująco („Hell Is For Children” z repertuaru Pat Benatar). Jednym z lepszych momentów na tej płycie jest cover „Rebel Yell” Billy’ego Idola. Świetnie wykorzystano tu obecność klawiszowca w składzie. Poza tym Alexi bardzo pozytywnie zaskakuje wokalnie w tym numerze.

Niektórych rzeczy na „Skeletons In The Closet” brakuje. Dziwnym jest, że zabrakło jakiegoś hiciora z solowej dyskografii Ozzy’ego Osbourne’a. Alexi wiele razy podkreślał że wielbi gitarzystów, którzy wspomagali szalonego Ozza. Jeszcze bardziej brakuje jakiegoś instrumentalnego kawałka z tzw muzyki poważnej. Wykonanie przez Laiho i Latvalę fragmentu „Czterech pór roku” Vivaldiego to mój ulubiony filmik na YouTube, kiedy trzeba uświadomić kogoś, że metal to może i barbarzyńca, ale bywa szlachetny. Szkoda również, że COB nie nagrali swojej wersji „Parasolki” Rihanny, którą wykonywali kiedyś na koncertach. Na osłodę za te braki mamy niespodziankę dla cierpliwych, którzy nie wyłączą odtwarzania, gdy wybrzmią ostatnie dźwięki  Ooops… I Did It Again”.

Fajnym dopełnieniem „Skeletons In The Closet” jest graficzna strona wydawnictwa. Szczególnie zdjęcia członków zespołu (Roope rządzi!) i komentarze Alexiego przy każdej z piosenek są ciekawe. Album jako całość wypada dobrze, ale innym zespołom płyty z coverami wychodziły lepiej i nie musiałbym z Polski się ruszać żeby taki przykład znaleźć.