Nazwa
zespołu: CHILDREN OF BODOM
Tytuł płyty:
Skeletons In The Closet
Utwory: Looking
Out My Back Door; Hell Is For Children; Somebody Put Something In My Drink;
Mass Hypnosis; Don’t Stop At The Top; Silent Scream; She Is Beautiful; Just
Dropped In (To See What Condition My Condition Was In); Bed Of Nails; Hellion;
Aces High; Rebel Yell; No Commands; Antisocial; Talk Dirty To Me; War Inside My
Head; Ooops… I Did It Again; Waiting
Wykonawcy: Alexi Laiho – wokal, gitara; Janne Warman –
keyboard; Roope Latvala – gitara; Jaska Raatikainen – instrumenty
perkusyjne; Henkka Blacksmith – gitara
basowa
Wydawca: Spinefarm
Rok wydania: 2009
W dyskografii niejednego zespołu
można znaleźć dość nietypowe wydawnictwa, które stanowią mniej lub bardziej
świeże mięcho dla wygłodniałych fanów. Rolę takiego wypełniacza w dyskografii
może spełniać zbiór coverów, których przez lata nieco się nazbierało. Tak
właśnie jest w przypadku albumu „Skeletons
In The Closet” grupy Children Of Bodom.
Children Of Bodom od lat pracują
na opinię żłopaczy z drużyny A (jak alkohol). Do takiego wizerunku pasuje jak
ulał zabawa obciachem i wywlekanie na wierzch różnych rzeczy, które nie przystoją.
Nagranie własnej wersji np. megahitu Britney Spears świetnie wpisuje się w tę
konwencję. Przy okazji ciągnie za sobą słodkawy smród, którego znieść nie mogą
nozdrza wszystkich nawiedzonych true metalowców. Tytuł „Trupy w szafie” pasuje do tej płyty nie tylko z tego powodu. Trup
nie kojarzy się z czymś świeżym a na tym krążku większość piosenek była nagrana
już wcześniej (najstarsze nagrania pochodzą z 1998 roku). Stanowiły np. dodatek
do specjalnych edycji płyt. Tylko dwa covery powstały specjalnie z myślą o tym
wydawnictwie.
Nie ma jednego klucza, którym
kierował się zespół w doborze utworów. Dzięki temu płyta ta jest dźwiękowo bardzo
kolorowa. Niektóre numery przerobili na potrzeby tribute albumów – tak jest np.
z „Aces High” Iron Maiden. Inne żeby
przypomnieć mniej znanych lub nieco zapomnianych wykonawców – tak jest np. z „No Commands” fińskiej grupy Stone (jako
ciekawostkę dodam, że w kapeli tej grał Roope Latvala, ale swoją wersję tego utworu
COB nagrali jeszcze przed zwerbowaniem go do składu). Są też numery wybrane z
sentymentu i stanowiące odzwierciedlenie tego, na czym wychowali się Laiho i
kumple – tak jest choćby z „Bed Of Nails”
z repertuaru Alice Coopera. Są też piosenki wybrane spontanicznie i z
przypadku, np. „She Is Beautiful”
Andrew W.K. oraz po prostu dla jaj, tak jak np. „Just
Dropped In (To See What Condition My Condition Was In)” Kenny’ego Rogersa. Nie
zabrakło również piosenek na mocno zakrapiane imprezy, mamy więc „Somebody Put Something In My Drink”
Ramonesów czy „Talk Dirty To Me”
pudelmetalowego Poison.
Na „Skeletons In The Closet” usłyszeć można gości, którzy pomagali
Dzieciakom w nagrywaniu tych coverów. Najbardziej wyróżniają się: Euge
Valovirta z kapeli Godsplague, który zagrał na banjo w jajcarskim „Looking Out My Back Door”, Jonna
Kosonen, która imituje Britney Spears w tragikomicznym „Ooops… I Did It Again” oraz Kaapro Ikonen z kapeli Cryhavoc
wspomagający wokalnie w „No Commands”.
Jak wyszły Dzieciakom covery z
szafy? Różnie. COB zmarnowali szansę żeby pokazać, że potrafią zagrać zwiewnie
(a może wcale nie potrafią?) w kawałku Kenny’ego Rogersa. Zrobili z „Just Dropped In…” cieżarnego hard rocka,
kosztem luzackiego vibe’u niestety. Niektóre piosenki w ich wykonaniu wypadają
dość przeciętnie, np. „Hellion” w zwrotkach,
którego Alexi zwyczajnie się męczy. Na „Skeletons
In The Closet” udało się jednak Finom pokazać, że mają poczucie humoru zarówno
w skali całego utworu (np. „Ooops… I Did It Again”) jak i w wybranych fragmentach (np. solówy Warmana
z serii Super Mario Bros. totalna dewastacja w coverze Slayera). Udało im się
też zagrać bardziej poważnie, ale wciąż przekonująco („Hell Is For Children” z repertuaru Pat Benatar). Jednym z lepszych
momentów na tej płycie jest cover „Rebel
Yell” Billy’ego Idola. Świetnie wykorzystano tu obecność klawiszowca w
składzie. Poza tym Alexi bardzo pozytywnie zaskakuje wokalnie w tym numerze.
Niektórych rzeczy na „Skeletons In The Closet” brakuje.
Dziwnym jest, że zabrakło jakiegoś hiciora z solowej dyskografii Ozzy’ego
Osbourne’a. Alexi wiele razy podkreślał że wielbi gitarzystów, którzy
wspomagali szalonego Ozza. Jeszcze bardziej brakuje jakiegoś instrumentalnego
kawałka z tzw muzyki poważnej. Wykonanie przez Laiho i Latvalę fragmentu „Czterech pór roku” Vivaldiego to mój
ulubiony filmik na YouTube, kiedy trzeba uświadomić kogoś, że metal to może i
barbarzyńca, ale bywa szlachetny. Szkoda również, że COB nie nagrali swojej
wersji „Parasolki” Rihanny, którą
wykonywali kiedyś na koncertach. Na osłodę za te braki mamy niespodziankę dla
cierpliwych, którzy nie wyłączą odtwarzania, gdy wybrzmią ostatnie dźwięki „Ooops…
I Did It Again”.
Fajnym dopełnieniem „Skeletons In The Closet” jest graficzna
strona wydawnictwa. Szczególnie zdjęcia członków zespołu (Roope rządzi!) i
komentarze Alexiego przy każdej z piosenek są ciekawe. Album jako całość wypada
dobrze, ale innym zespołom płyty z coverami wychodziły lepiej i nie musiałbym z
Polski się ruszać żeby taki przykład znaleźć.