sobota, 1 sierpnia 2015

ANDI DERIS AND THE BAD BANKERS - Million Dollar Haircuts On Ten Cent Heads


Nazwa zespołu: ANDI DERIS AND THE BAD BANKERS

Tytuł płyty: Million Dollar Haircuts On Ten Cent Heads

Utwory: Cock; Will We Ever Change; Banker's Delight (Dead Or Alive); Blind; Don't Listen To The Radio (TWOTW 1938); Who Am I; Must Be Dreaming; The Last Days Of Rain; EnAmoria; This Could Go On Forever; I Sing Myself Away; Behind Dead Eyes (unreleased demo track); Little Lies (unreleased demo track); TWOTW 1938 (Don't Listen To The Radio - unreleased demo version); Must Be Dreaming (unreleased demo version); EnAmoria (unreleased demo version)

Wykonawcy: Andi Deris – wokal, gitary; Jezoar Marrero – gitara basowa; Nasim Lopez Palacios – perkusja; Nico Martin - gitary

Wydawca: earMusic

Rok wydania: 2013

No proszę, Helloween ma się dobrze – regularnie wydaje płyty i jeździ w trasy po całym świecie a wokalista tej kapeli zdecydował się wydać solowy (mimo, że nie sygnowany tylko swoim nazwiskiem) album. Nazbierało się tyle zbyt mało dyniowatego materiału czy też coś poruszyło, tudzież wkurwiło Andiego Derisa?

Jędrek rodem z Karlsruhe a obecnie zamieszkały na Teneryfie, gdzie własne studio nagraniowe posiada, w jednym z wywiadów przyznał, że od ostatniej płyty solowej („Done By Mirrors” z 1999 roku) wypełniła się jego szuflada z piosenkami nie pasującymi do stylu Helloween. Nazwanie zespołu towarzyszącego mu w nagraniach The Bad Bankers oraz zatytułowanie płyty „Million Dollar Haircuts On Ten Cent Heads” to już wpływ kryzysu ekonomicznego ostatnich lat, który w okolicach jego hacjendy dał się ponoć mocno we znaki. Choć Deris jest jedynym autorem wszystkich piosenek na płycie, to nie skorzystał z doświadczonych muzyków sesyjnych. „Strzyżenie” nagrali z nim młodzi szczyle z Teneryfy, którzy muzykowali wcześniej z jego synem. Andiemu spodobała się ich świeżość w podejściu do tematu więc zaprosił ich do współpracy.

Mimo klarownej inspiracji do nadania takiego a nie innego tytułu płycie, nie jest to w żaden sposób koncept album. Piosenki tu zawarte bardzo różnią się od siebie zarówno muzycznie jak i tematami poruszanymi w tekstach. Płytę pilotował utwór „Don't Listen To The Radio (TWOTW 1938)” będący hiciowatym hard rockiem. Nie jest to jednak numer otwierający krążek. Tę rolę spełnia niezwykle agresywny, w dużej mierze core'wy „Cock” - zapewne dedykowany chciwym krawaciarzom z banków. Ci sami ludzie sprowokowali Andiego do napisania kawałka „Banker's Delight (Dead Or Alive)” gdzie riff na wejsciu, jest też core'owy, ale pojawiają się także fragmenty gdzie wchodzą klawisze i robi się nieco helloweenowo. Deris bardzo przekonująco wypada w takim graniu, ale najlepsze na tym albumie są piosenki gdzie wokalista robi się bardziej frasobliwy. Szczególnie „Blind” w której muzyczne zbliżanie się do szwedzkiej Katatonii dopełniono kapitalnym core'owe riffowaniem przed industrialną pompką. Padają tu słowa:
Don't want to die to see
Nor want to live forever
But there is something I must find
I'm blind
I got a house and pool
Built on the isle of summer
I should be glad but still I whine
I'm blind

Ta ślepota gryzie Andiego na tyle, że wciąż potrafi tworzyć dobrą muzykę.

Są na „Million Dollar Haircuts On Ten Cent Heads” dźwięki zaskakujące. Dla polskich słuchaczy fragmenty „EnAmoria” mogą przypominać styl Lady Pank, choć refren jest już uskrzydlony klawiszami i ostrymi gitarami. Piosenka ta powstała jako cegiełka dla znajomych Andiego prowadzących fundację wspierającą zmagających się z nowotworami. Na You Tube można odnaleźć inną wersję wykonaną przez projekt Lady's Voice meets Friends. Nietypowy dla Derisa jest też numer „I Sing Myself Away” stanowiący relaksik na zakończenie. Z drugiej strony fani wokalisty Helloween poczują się bardziej swojsko słuchając utworu „The Last Days Of Rain”. To ożywczy numer gdzie zwrotki skradają się do świetnego refrenu.

Wersja specjalna albumu zawiera drugi krążek. Znajdziemy tu wersje demo niektórych piosenek oraz dwa kawałki, które się nie załapały do podstawowego zestawu. Dość mroczny „Behind Dead Eyes”, który niestety jest ledwie przeciętny oraz balladę „Little Lies”, w której słychać wokalny kunszt Andiego.

Nie jest to płyta wybitna. Jest trochę bałaganiarska i nie wszystkie utwory są równie udane. Nie mniej jednak dopóki Deris komponuje takie zajebiste utwory jak np. „Who Am I”, jego muzyki warto słuchać. Jest to bowiem wokalista, muzyk, kompozytor i przede wszystkim człowiek ciekawszy niż się może wydawać niektórym ludziom kojarzącym go jedynie z Helloween.