Nazwa zespołu: 69
CHAMBERS
Tytuł płyty: Torque
Utwory: Cause
And Effect; Bring On The Flood; Naughty Naughty Naughty; Anhedonia; Burn Some
Gasoline; The Peep Hole; Ring A Bell; Closure; And Then There Was Silence;
Temple Down; Your Fool; The Doom Of Her Power; Grace; Elegy
Wykonawcy: Nina Vetterli-Treml – wokal, gitara, gitara
basowa, programowanie; Tommy Vetterli – gitara; Diego Rapacchietti –
instrumenty perkusyjne
Wydawca: Massacre Records
Rok wydania: 2012
Dla fanów rocka i metalu, najbardziej
znaną osobą ze składu 69 Chambers jest Tommy Vetterli – gitarzysta
szwajcarskiego Coroner (grał też w Kreator). Jednak to jego żona Nina jest
mózgiem zespołu. To ona skomponowała większość piosenek na album „Torque”, napisała teksty, zaśpiewała,
nagrała bas i gitarę rytmiczną oraz zajęła się większością dźwięków
programowanych. Wreszcie, to Nina właśnie spogląda na nas z okładki albumu.
Istna kobieta pracująca.
Głupotą byłoby słuchać tego
zespołu w ramach jakichś parytetów podpartych hasłami w rodzaju „kobiety do
metalu”. Sam materiał zawarty na „Torque”
broni się i bez takich pierdół. Muzyka ta, to intrygująca mieszanka nowocześnie
brzmiącego metalu, bardziej mainstreamowego rocka i popu. Piosenki na tej
płycie są mocno zróżnicowane. Łączy je jednak dbałość o to, aby zawierały
przebojowe refreny, nierzadko kojarzące się z muzyką pop. Duża w tym zasługa
śpiewu Niny, która oprócz tego, że wyśpiewuje chwytliwe melodie, to czasami
wręcz brzmi jak wokalistka popowa. Być może jest to wpływ trenerki Artemis Gounaki
(ma na koncie współpracę m.in. z zespołami H-Blockx i Guano Apes), która
pomagała w aranżacjach partii wokalnych niektórych utworów. Szczególnie słychać
to w kawałku „Your Fool”. Nina potrafi
też zaśpiewać z większym pazurem a nawet wrzuca czasem dla ozdoby growl.
Wówczas ryczy mocno i soczyście. Posłuchajcie np. kawałka „Closure”.
Album „Torque” nieco cierpi na tym, że Tommy Vetterli ograniczył się
głównie do roli producenta i gitarzysty solowego. Skąd taka opinia? Otóż utwór „And Then There Was Silence” – jedyny
przy którym Tommy jest wymieniany jako współautor – to jeden z najciekawszych
kawałków na płycie. Inna sprawa, że w niektórych numerach (np. „Bring On The Flood” czy „Ring A Bell”) gitary są zbyt osadzone w
roli akompaniamentu do partii wokalnych i za mało wydobywają dźwięków
przykuwających uwagę słuchacza. Być może, gdyby Tommy bardziej maczał w nich
paluchy, to brzmiałyby ciekawiej?
Większości kawałków na płycie
słucha się jednak znakomicie, bo nie dość, że mają moc to wpadają w ucho bez
trudu. Już pierwszy na krążku utwór „Cause
And Effect” (z gościnnym udziałem Chrigela Glanzmanna z kapeli Eluveitie)
przypieprza hiciowatym refrenem oraz świetnym riffem, który mógłby się przyśnić
gitarzystom z Rammstein. „Naughty Naughty
Naughty” nikogo by nie dziwił, gdyby znalazł się na płycie „66:6 Satan’s
Child” Danziga, pod warunkiem, że zaśpiewałby w nim „zły Elvis”. Warto
zwrócić uwagę na wyśmienite partie perkusji Diega Rapacchiettiego w tym numerze.
„Anhedonia” to miazga. Rwana zwrotka świetnie
tu kontrastuje z przestrzennym refrenem, który mógłby być soundtrackiem do
prucia myśliwcem przez chmury. Zespołowi udało się w tym utworze umieścić nawet
blasty i kapitalny growl wokalistki oraz intrygujące pauzy i spokojną końcówkę.
Wszystko to bez upychania na siłę.
Z mniej mrocznych piosenek na
korzyść wyróżnia się „Burn Some Gasoline”.
Nina w refrenie przypomina nieco Alanis Morissette. Jak sugeruje tytuł, numer
ten idealnie nadaje się do jazdy samochodem. Następny w kolejności jest „The Peep Hole”. Po usłyszeniu na YT
wersji koncertowej tego kawałka byłem ugotowany, tzn. wiedziałem, że muszę mieć
ten album. Wersja studyjna brzmi nieco inaczej, ale też poniewiera. Na płycie „Torque” znalazła się fajna
niespodzianka. Jest nią „Grace” - piosenka
Jeffa Buckleya. Za ten cover chciałbym pani Ninie grabę uścisnąć. Dlaczego
grabę a nie rączkę spytacie? Posłuchajcie to się domyślicie. Świetna (m.in.
dlatego, że z twórczym wkładem) przeróbka świetnej piosenki. Płytę zamyka
piękna ballada „Elegy” gdzie
gościnnie na pianinie zagrała Manuela Kupferschmied a Tommy Vetterli wykroił
pod koniec zajebiste solo na gitarze.
Jest jeszcze jedna ciekawa, tym
razem pozamuzyczna sprawa związana z tym albumem. Mianowicie na liście
endorsmentów zamieszczonej we wkładce, poza typowymi w tym miejscu nazwami
producentów instrumentów muzycznych, jest także wymieniona firma Atsuko Kudo
Latex Designer. Ot taka ciekawostka dla fanek i fanów frapujących fatałaszków.
69 Chambers nagrali na płytę „Torque” dużo świetnej, mocnej i przebojowej
muzyki. Będzie to pyszny kąsek dla słuchaczy, którzy nie brzydzą się
ostentacyjnie muzyką pop oraz dodatkowo, a może przede wszystkim, lubią moc i
energię zawartą w metalu.