Nazwa zespołu:
BASK
Tytuł płyty:
American Hollow
Utwory:
High Mountain Pass; American Hollow; Land of the Sky; Shake the Soot
From Your Boots; A Man's Worth; Endless Summer
Wykonawcy:
Scott Middleton; Zeb Wright; Jesse Van Note; Ray Worth
Wydawca: This
Charming Man
Rok wydania: 2014
Czterech młodzieńców z Asheville u
podnóża Appalachów w Północnej Karolinie założyło kapelę,
której miano Bask (z ang. tłum. wygrzewać się w słońcu) nadali.
Nie wiem czy choć jeden z nich pracuje w
United States National Climatic Data Center zlokalizowanym w
Asheville właśnie. Taką
nazwę wytrzasnęli i choć nie grają reggae a bardziej
okołostonerowe rzeczy, to ich muzyka przypomina górską pogodę,
więc meteo-skojarzenia same się włączają.
Jest to debiutancki album Amerykanów.
Nagrano go bez niepotrzebnej spiny, że ma być ostrzej, szybciej,
bardziej odjazdowo itd., niż to co proponują zespoły już uznane.
Największą zaletą „American Hollow” jest to, że ocieka
ta muzyka ludzkimi namiętnościami. Nikt tu nie stara się być
dokładny jak maszyna bo i po co? Gitary pływają w melodyjnych
jeziorach, bębny tętnią, czynele odbijają światło. Do tego
głosy wokalistów naturalne, bez silenia się na cokolwiek. Podobnie
jest jeśli chodzi o budowę kompozycji. Wolna amerykanka. Nikt tu
nie dba o schematy czy receptury eliksirów wpadających w ucho. Bask
mimo, że często zaskakują fragmentami swoich utworów, to nie
chodzi tu o szokowanie. Już otwierający album utwór „High
Mountain Pass” brzmi jak spotkanie
Black Sabbath z okolic czwartej kokainowej płyty z Sonic Youth.
Spotkanie wcale nie oczywiste, ale też wcale nie przykre. Albo weźmy
taki numer jak „A Man's Worth”.
Leniwe gitary głaszczą do snu, ale zasnąć nie sposób bo rozrasta
się to w stronę doomowego walca. Inna sprawa to fakt, że często
słychać, iż dany kawałek sam się napisał w kanciapie na
próbach. Ewidentnie mamy taką sytuację w prawie instrumentalnym
„Land of the Sky”
(a propos: tak potocznie nazywane jest Asheville), który tak
naprawdę jest jeszcze nie oszlifowany, ale jeśli człowiek da się
wciągnąć w atmosferę, to niedopracowanie wcale nie przeszkadza.
Nie przeszkadza również dziwne skojarzenie, że w „Endless
Summer” mamy niekończące się lato
a ta muza rośnie jak śniegowa kula.
„American
Hollow” to album, który płynie
sobie swobodnie a najlepiej pływa się z tą muzyką leżąc
bezwiednie na plecach. Takie poddanie się atmosferze muzyki Bask to
najlepsze podejście do tematu. Polecam wszystkim, którzy lubią
rocka, metal w bardziej ludzkiej odsłonie i ziemniaki pieczone w
popiele ogniska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz