poniedziałek, 13 sierpnia 2012

HIRUS - Hirus


Nazwa zespołu: HIRUS

Tytuł płyty: Hirus

Utwory: Ciacho; Bumbum; Huana; Last minute; D.W.P.; Agatka; Teściowa; Facet; Kiedy jadę; Pali się; Nim wstanie dzień; To za nami; Wyścig szczurów

Wykonawcy: Manio; Dziadek; Asan

Wydawca: Rockers Publishing

Rok wydania: 2012


Po tą płytę sięgnąłem z czystej ciekawości, gdy dowiedziałem się, że sekcja rytmiczna zespołu Piersi (Marcin Papior aka Manio na perkusji i Zbyszek Moździerski aka Dziadek na basie) nagrała muzykę w ramach nowej kapeli, którą nazwali Hirus. Podstawowy skład uzupełnił Adam Asanow aka Asan - wokalista zespołu Haratacze. Dodatkowo gościnnie na tym albumie występuje sekcja dęta, którą tworzą: Artur Kulka, Krzysztof Róg i Kornel Wieczorek. Można by się spodziewać, że w Hirusie muzycy z zespołu często ocierającego się o pastisz i niestroniącego od humorystycznych piosenek (chodzi oczywiście o Piersi) będą chcieli pokazać się od nowej strony i nagrają np. vegetarian gothic funk z wyraźnie słyszalnymi wpływami Pantery. Nic z tego. Hirus to ekipa nie mniej jajcarska niż Piersi i muzycznie chyba nawet bardziej osadzona w punk rocku niż grupa dowodzona przez Pawła Kukiza.

Hirus to przede wszystkim kapela imprezowa, idealnie nadająca się na letnie plenerowe koncerty. Wyobraźcie sobie punkową ekipę w rodzaju Big Cyca w szczytowej formie z dęciakami. Wyjdzie coś jak Hirus właśnie. Będzie to jednak uproszczenie, bo zespół ten potrafi zaintrygować nietypowymi dźwiękami np. w kawałku „Teściowa”. Część kawałka „D.W.P.” nasuwa mi nawet skojarzenia z utworem Bielizny pod tytułem „Taniec lekkich goryli”. Budowa piosenek jest prosta, ale nie prostacka. A to trafi się jakaś fajna pauza, a to wyskoczy przed refrenem ciekawy mostek, a to nastąpi pomysłowe zakończenie. Czasami Dziadek wrzuci na basie jakieś zaskakujące nuty. Manio za swoim zestawem świetnie napędza zespół, choć brzmienie bębnów mógłby mieć trochę mniej skompresowane. Mało jest intrygujących zagrywek gitary prowadzącej. Solówek gitarowych w zasadzie nie ma. Zamiast tego uwagę przykuwa sekcja dęta, która szczególnie sprawdziła się w numerze „Huana”. Świetnie wypada wokalista. Asan ma mocny głos. Śpiewa niebanalnie i z tzw. jajem.

Teksty piosenek są niestety co najwyżej średnie. Niejednokrotnie są wręcz sztampowe. Szczególnie kiepsko wypada tekst w kawałku „Huana”. Próbowałem sobie wmówić, że ta piosenka to tekściarsko coś jak „Sweet Leaf” Black Sabbath, ale była by to nadinterpretacja. Najlepiej zaś napisano słowa do piosenki „Pali się” – jest tu zabawna i zaskakująca fabuła. Sympatycznie brzmią teksty spod znaku macho, np. w piosence „Facet”. Niegłupie słowa napisano do kawałka „Wyścig szczurów”.

Nędznie prezentuje się opakowanie płyty. Sam obrazek jest ok., ale wnętrze to już bida z bryndzą. Zespoły, które wypuszczają demówki na CD potrafią zrobić ciekawszy i solidniej wypełniony informacjami booklet. Na osłodę są podziękowania dla pewnego pana z Górnośląskiego Zakładu Obsługi Gazownictwa w Zabrzu.

Hirus gra przyjemną i przyziemną muzę, która sprawdzi się szczególnie w warunkach koncertowych. Piosenki na tej płycie mają najzwyczajniej w świecie solidnego energetycznego kopa i potrafią poprawić humor. Chociaż wątpię żeby przeszły do historii, to jednak w drodze na imprezę sprawdzają się idealnie, zresztą na imprezie również.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz