Nazwa zespołu: STEP
IN FLUID
Tytuł płyty:
One Step Beyond
Utwory: One
Step Beyond; Vicious Connection; Color; Dead End (Interlude); Beat Hunter; The
Bridge; Smooth; As We Dance
Wykonawcy: Harun
Demiraslan - gitary, talkbox, instrumenty klawiszowe; Aldrick Guadagnino –
gitary; Stephane Dupe – gitara basowa, instrumenty klawiszowe; Florent Marcadet
- intrumenty perkusyjne
Wydawca: Step
In Fluid
Rok wydania: 2011
Ponoć Francja nie jest już
największym producentem wina na świecie. Na pewno kraj ten nigdy nie był
największym zagłębiem muzyki rockowej i metalowej. Muszę jednak przyznać, że dziwnym
zbiegiem okoliczności, te zespoły francuskie, które dane mi było słyszeć, z
reguły tworzyły muzykę nietuzinkową. Nie inaczej jest z zespołem Step In Fluid i
dźwiękami zawartymi na albumie „One Step
Beyond”.
Step In Fluid to kwartet. Z jego składu,
kojarzeni przez niektórych maniaków w Polsce mogą być: gitarzysta Harun
Demiraslan, który występuje na co dzień w kapeli Trepalium, oraz Florent
Marcadet – perkusista grupy Klone. Z tym ostatnim zespołem związani są
także goście pojawiający się na „One Step
Beyond”: wokalista Yann Ligner i saksofonista Matthieu Metzger. Oprócz nich
gościnnie wystąpił również niejaki DJ Troubl’.
Materiał zawarty na tym krążku
nie grzeszy długością – około pół godziny muzyki. Jednak bogactwo dźwięków to
wynagradza. A jakie są to dźwięki? Zespół postarał się ułatwić sprawę i we
wkładce określił swoją muzykę jako mutant jazz-core. Tylko, do stu diabłów, co
to jest? Spróbuję wyróżnić kilka składników tego dania, upichconego przez Step
In Fluid. Riffy gitarowe są pokrewne temu co usłyszymy w Meshuggah, ale
bardziej melodyjne i „pływające” a mniej przypominające zacinającą się
maszynerię. Spodobają się zwolennikom macierzystego zespołu Haruna Demiraslana
i innym metalowym synkopowiczom. Do tego dodano: harmonie stosowane w muzyce
fusion, dźwiękową funky gimnastykę, wpływy Primusa (np. utwór „Color”), jazzowe odloty (np. solo gitary
nieco w stylu Johna Scofielda w „Vicious
Connection”), odrobinę tzw. world music („The Bridge”), czy posmak starego poczciwego hard-rocka (riff w „Beat Hunter”). Sekcja rytmiczna gra
jakby pół życia spędziła na planecie Groove. Jak trzeba, to nie boją się zaczerpnąć
z hip-hopu („Smooth”), disco
(końcówka „Vicious Connection”) czy
nawet najprawdziwszego swingu (część „As
We Dance” z solówką saksofonu sopranowego). W „Beat Hunter” bębniarz gra karkołomne solo mimo, że w tym samym
czasie, gitary robią swoje i… wszystko się zgadza.
Do wykreowania takiego bogactwa,
oprócz typowo rockowego instrumentarium, wykorzystano różne barwy z
instrumentów klawiszowych, wyżej wspomniany saksofon, talkbox i scratche.
Wszystko zostało podane ze smakiem, a nie, poupychane gdzie popadnie i bez
umiaru. Utwory na tej płycie są w zasadzie instrumentalne. To co robi,
występujący w niektórych kawałkach, na prawach gościa, wokalista Yann Ligner,
można potraktować jako dodatkowy instrument. Brzmienie jest selektywne. Bez
trudu można usłyszeć linie basu czy np. szczegóły gry na czynelach. Gitary są
bardzo wyraziste. Śledzenie partii pozostałych instrumentów, również nie
nastręcza trudności.
Nawet jeśli utwory z „One Step Beyond” powstawały z jamowania,
to o improwizowaniu (może poza niektórymi solówkami) nie ma mowy. Tu wszystko
jest zwarte a instrumentaliści dążą do wspólnego celu, którym jest… dobra
zabawa. Zresztą, w jednym z wywiadów Florent Marcadet określił pole muzyczne,
po którym Step In Fluid się porusza, jako plac zabaw. Lepiej się tego nie dało
nazwać. To nie są dźwięki po których jasno słychać, że powstały z natchnienia
cierpiących, wkurwionych albo szczęśliwych artystów. W Step In Fluid spotkało
się kilku muzyków, którzy potrafią wiele i nagrało muzykę, której wykonywanie
ich bawi. To słychać!!! I albo jako słuchacze bawimy się z nimi, albo wypadamy
z gry.
Tak więc, drogi czytelniku –
jeśli lubisz zarówno Meshuggah, Primus, Red Hot Chili Peppers, Jamiroquai,
Petera Gabriela, Branforda Marsalisa i diabli wiedzą co jeszcze, to możesz bez
obaw zrobić pierwszy krok w celu posłuchania muzyki Step In Fluid. Bon voyage!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz