Nazwa zespołu: INTRONAUT
Tytuł płyty: Valley
Of Smoke
Utwory: Elegy;
Above; Miasma; Sunderance; Core Relations; Below; Valley
of Smoke; Past Tense; Vernon
Wykonawcy: Sacha Dunable – wokal, gitara; Joe Lester –
gitara basowa; Dave Timnick – wokal, gitara, instrumenty perkusyjne; Danny
Walker – instrumenty perkusyjne
Wydawca: Century Media
Rok wydania: 2010
Na płycie „Valley Of Smoke” zespół Intronaut zabiera słuchacza w podróż po
Dolinie Dymu. Nazwę kapeli, jeden z jej muzyków, wytłumaczył kiedyś jako „inner
traveller” czyli po naszemu – ten który podróżuje wewnątrz, duchowy podróżnik
lub coś w ten deseń. Pojawia się więc skojarzenie, że będzie to muzyka atrakcyjna
dla introwertyków, do słuchania w odosobnieniu. Coś jest na rzeczy.
Na pudełku przyklejono nalepkę
oznajmującą: „Dla fanów Mastodon i Baroness”. Do nazw, które pozwalają się zorientować,
komu Intronaut przypasi, dorzuciłbym jeszcze norweski Enslaved z jego ostatnich
płyt. Jest bowiem w muzyce zawartej na „Valley
Of Smoke” jakiś zadziwiający chłód. Zadziwiający, bo Intronaut to kapela z
Kalifornii i to na dodatek z południowej części. Można też usłyszeć na tej
płycie echa King Crimson – zespołu, bez którego chyba wszystkie wyżej
wymienione, brzmiały by dziś inaczej.
Wokale na „Valley Of Smoke” są różniaste. Usłyszymy partie agresywne w typie: ranny
Ursus Arctos Horribilis oraz zahipnotyzowane czystsze głosy, których siła
wynika ze stosowania harmonii. Zespół potrafi przyłoić futrzastym riffem, ale
bez obaw rusza też w otwarte przestrzenie, gdzie gitarzyści rozpylają w
powietrzu ulotne dźwięki, bębniarz rozwiązuje na ekranie pod powiekami równania
z wieloma niewiadomymi a basista trzyma to całe towarzystwo, żeby nie odlecieli
za daleko, samemu ślizgając się czasem po gryfie bezprogowego basu.
Album „Valley Of Smoke” jest dość wyrównany. Trudno wskazać utwór, który
jakoś szczególnie odstawałby poziomem od pozostałych. Nieco bardziej niż inne
kawałki, poszarpany jest „Core Relations”.
Relatywnie dużym ładunkiem agresji charakteryzuje się, dołączony do
europejskiej edycji „Vernon”.
Najbardziej jednak wyróżnia się numer tytułowy. Jest to jedyny na płycie utwór
instrumentalny. Występuje w nim gościnnie Justin Chancellor z grupy Tool. Usłyszymy
tu więc dwie gitary basowe (pod koniec utworu zdaje się, że słychać nawet
kontrabas). Ponad to zestawy perkusyjne też są dwa. Na dodatkowym (a także na
hinduskiej tabli) zagrał Dave Timnick, który jest przede wszystkim gitarzystą.
Co ciekawe „Valley Of Smoke” jest w pewien sposób koncept albumem zainspirowanym
wybranymi wydarzeniami z historii miasta Los Angeles. Ponoć wiele osób sądziło,
że tytuł jest powiązany z jakimś miejscem gdzie wszyscy jarają zioło w
ilościach hurtowych. Zespół poczuł się więc do wyjaśnienia sprawy na swoim
blogu nazwanym Blogronaut. Polecam tam zajrzeć. Można dowiedzieć się wielu
ciekawostek. Okazuje się na przykład, że tereny obecnego L.A., jeszcze przed
przybyciem europejczyków, były nazywane przez lokalnych indian jako Dolina Dymu
właśnie. Rozpalane, przez tamtejsze plemiona, ogniska tworzyły smog długo przed
tym, jak naukowcy zaczęli opisywać współczesny miejski smog typu Los Angeles.
Intronaut gra muzykę, która po
pierwszym przesłuchaniu złapie w sieć słuchaczy z tendencją do głowienia się
nad tym co słyszą. Można na przykład natrafić na fragmenty gdzie gitarzyści
grają w jednym metrum a perkusista w innym. Rozmijają się, aby po paru taktach
spotkać ponownie. Harmonizowane wokale brzmią jakby ich autorami byli ludzie
obecni fizycznie, ale myślami przebywający w innym świecie. Dlatego też,
słuchanie tej muzyki przypomina rozmowę z kimś, kto ma zamknięte oczy. Może być
to intrygujące, ale równie dobrze może być irytujące. Najlepiej więc samemu
zamknąć oczy i spróbować odlecieć.
Piękna okładka, mnóstwo pomysłów i ciekawych detali, świetne brzmienie,
ale odnoszę wrażenie, że ciut za dużo w tej muzyce dumania na temat: „czym by
tu jeszcze zabłysnąć” a za mało intuicyjnego grania prosto z serducha.
Przypuszczam jednak, że słuchaczom, którym będzie odpowiadał klimat tego
albumu, ciężko będzie wracać z Doliny Dymu do szarej rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz