Nazwa zespołu: BIELIZNA
Tytuł płyty: Obrazki z
wystawki
Utwory: Wściekły
jad; Zostaw go; Buraki; Chory związek; Szkolny zjazd; Kolumbowie znad Wisły;
Żywioł i pies; Zęby Zorro; Człowiek którego nie ma; Kurt Cobain; Preludium emo;
TW
Wykonawcy: Jarosław Furman – gitara; Krzysztof Stachura –
gitara; Jarosław Figura – gitara basowa; Andrzej Jarmakowicz – instrumenty
perkusyjne; Robert Dobrucki – saksofony; Jarosław Janiszewski - wokal
Wydawca: SP Records
Rok wydania: 2009
Co by powiedział wujek Dobra Rada
do tych wszystkich, co gaci nie noszą i nie wiedzą, co to za zespół, ta
Bielizna? Pewnie rzekłby: „włóżcie coś na siebie!”. Mogą to być słuchawki,
które pomogą zapoznać się z twórczością weteranów trójmiejskiej sceny alternatywnej.
Takim bezwstydnikom polecam jednak, wydaną w 2009 roku, retrospektywną płytę pt
„Bielizna” zawierającą wczesne
nagrania zespołu, a między nimi takie dzieła jak: „Stefan”, „Kołysanka dla
narzeczonej tapicera” czy „Prywatne
życie kasjerki PKP”. Jak już poznacie bieliźnianą klasykę to brnijcie dalej
i może wrócicie kiedyś do tej recenzji. Przyzwoitych ludzi natomiast, zachęcam
do dalszego czytania.
Bielizna nie jest zespołem super
aktywnym. Pewnie spory wpływ ma na to udział Jarka Janiszewskiego w Czarno-Czarnych.
Jednak, co parę lat coś nagrywają i chwała Panu, bo tragikomizmem swych
piosenek (np. tych wymienionych wcześniej) rozświetlają szary żywot jakiejś
części, co najmniej lekko zakręconych, ludzi w naszym kraju.
Głównymi autorami piosenek na
płycie „Obrazki z wystawki” są:
odpowiedzialny za muzykę gitarzysta Jarek Furman i śpiewający tekściarz Jarek
Janiszewski. Swój dwunasty grosz dołożył perkusista Andrzej Jarmakowicz, który
skomponował muzykę do dwunastego kawałka na płycie, zatytułowanego „TW”. Taki podział obowiązków twórczych
sprzyja zwartości materiału. Mimo, że Bielizna na tym albumie odwołuje się do
różnych stylów muzyki popularnej, to słychać, że jest to ten sam zespół i ci
sami ludzie.
„Obrazki z wystawki” brzmią bardzo naturalnie. Wszyscy grają na
luzie i niezobowiązująco. W zasadzie to, Bielizna przypomina tu kadrę piłkarską
San Marino. Zebrało się paru kumpli żeby pohałasować i już. Pojawiają się, na
tym albumie, nawiązania do znanych wykonawców. Najbardziej oczywistym jest nirvanowy
riff w „Kurt Cobain” czy nawiązanie
do piosenki The Cure pt „Boys don’t cry”
w kawałku „Szkolny zjazd”. Jest to jednak zabieg całkiem świadomy i powiązany z
tekstem. Zresztą Bielizna zawsze zawdzięczała sporo kapeli Roberta Smitha.
Komuś, kto lubi Rush, nie umknie gra perkusisty, pod
Neila Pearta, w refrenie piosenki „Człowiek,
którego nie ma”. Czasem usłyszymy też trochę papryczkowych gitar (np. w „Zostaw go”) lub kapitalne luźne granie, mogące kojarzyć się z
mezozoicznym Keithem Richardsem (np. w „Kolumbowie
znad Wisły”). Bywa też „zasadniczo pobieżnie” punkowo („Buraki”) i słychać nawiązania do stylu Bielizny z genialnej płyty „Pani Jola”. Numer „Żywioł i pies” to taki fajny bieliźniany
eklektyzm, który zmieści i funk, i riffowanie całkiem niedalekie od Rage
Against The Machine a nawet gitarowe solo o metalicznym połysku. Także w „TW”
słychać nawiązanie do jolowego klimatu oraz fajne, jazzowe solo na saksofonie.
Najbardziej wyróżnia się instrumentalny numer „Preludium emo” w którym, gościnnie zagrał pianista Piotr Sztajdel.
Mimo, że taka złota jesień średnio pasuje do bieliźnianego hałasu, to
przyjemnie się tego utworu słucha.
Dźwiękowo „Obrazki z wystawki” prezentują się nienajgorzej. O wiele słabiej
jest natomiast w warstwie tekściarskiej. Nie mam uczulenia na polityczne
teksty, ale w wykonaniu Jarka Janiszewskiego wypadają one dość blado.
Szczególnie w kawałku „Zęby Zorro”. Trochę
lepiej jest w „Żywioł i pies” gdzie opisano młodych, robiących karierę w partiach
politycznych. Na (czasem większe a czasem mniejsze) szczęście inne tematy też
są poruszane: emigracja zarobkowa ostatnich lat, toksyczne związki
międzyludzkie, samoobrona przed chamstwem a nawet nostalgia wywoływana przez
zjazdy szkolne.
Rozumiem, że Jarek Janiszewski starzeje się i pewne
tematy będą dla niego atrakcyjne, ale gdzieś po drodze, zatraca swój zajebisty
styl komentowania życia zwykłych ludzi w oparach absurdalnego humoru,
zbliżając się niebezpiecznie do pouczającej powagi. Cóż z tego, że tekst do piosenki „Kurt Cobain” jest niegłupi i daje do myślenia, skoro dla równowagi
nie ma na tej płycie nic rubasznego. Fajne, luzackie granie
gitarzystów i sympatyczny saksofon, nie wystarczają żeby wysoko ocenić ten
album.
Kiedyś Władek przechodził w piąty
wymiar (patrz utwór nr 5 z albumu „Pani
Jola”), Bielizna zaś płytą „Obrazki z wystawki”
przeszła w wymiar nijakości. Mam jednak nadzieję, że zanim ten zespół odejdzie
w niebyt, to nagra jeszcze coś, przy czym mógłbym pomyśleć i pośmiać się
zarazem. Trzymam kciuki i liczę, że zamiast zgredzić np. o szkolnych zjazdach
pojawi się jakaś ciekawa historia. Choćby niespełniona miłość stażystki z domu
kultury w Strykowie i chińskiego budowniczego autostrad w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz