Nazwa
zespołu: PAIN OF SALVATION
Tytuł płyty:
Road Salt Two
Utwory: Road
Salt Theme; Softly She Cries; Conditioned; Healing Now; To the Shoreline; Break
Darling Break; Eleven; 1979; Of Salt; The Deeper Cut; Mortar Grind; Through the
Distance; The Physics of Gridlock; End Credits
Wykonawcy: Daniel
Gildenlöw; Fredrik Hermansson; Johan Hallgren; Léo Margarit
Wydawca: InsideOut
Rok wydania: 2011
Ta płyta zapowiadana była jako
kontynuacja „Road Salt One”. Wszystko
się zgadza, szoku więc nie ma, ale kapcie i tak spadają. To wciąż muzyka o
vintage posmaku, ale z trochę ostrzejszymi kontrastami niż ostatnio. Nawiązania
do poprzedniego albumu, to nie tylko tytuł, okładka, ogólna atmosfera czy
brzmienie, ale także cytaty melodii.
W jednym z wywiadów lider zespołu
porównał obecną muzykę Pain Of Salvation do filmów, które trzeba obejrzeć kilka
razy żeby się do nich przekonać. Coś w tym jest. Nowy album ma też kilka
wspólnych cech z muzyką filmową. Większość utworów na „Road Salt Two” zawiera fragmenty, które można by wykorzystać w
soundtrackach. Na przykład „To the
Shoreline” jak nic pasuje do ruchomych obrazków. Dodatkowo pierwszy i
ostatni utwór na płycie to krótkie numery oparte na smykach. Ich tytuły oraz
rola otwieracza i zamykacza są filmowe do bólu. Podobieństwem do soundtracków jest
także powtarzanie tych samych motywów w różnych utworach. W przeszłości Pain Of
Salvation nagrywali koncept albumy gdzie kolejne piosenki lubiły się zazębiać.
Przechodzić jedna w drugą. Na „Road Salt
Two” piosenki są od siebie często wyraźnie odseparowane np. mocno
zaakcentowanymi zakończeniami. Tak jak w filmie, gdy np. kończy się scena w
kuchni a następna po niej rozgrywa się na bagnach, gdzie nikt bynajmniej ziółek
na nalewki nie zbiera.
„Road Salt Two” charakteryzuje wokalna ekstremalna rozpiętość od
landrynkowych chórków po charkot torturowanego człowieka. Brzmienie gitar
jednym razem chropowate jak papier ścierny a gdzie indziej delikatne i
rozedrgane jak motyle nogi na wiosnę. Prawie wcale nie ma solówek gitarowych a
pasaży gitar na przemian lub unisono z klawiszami, brak całkowicie. Choć przecież,
można by się takich zabiegów spodziewać po zespole z prog metalową przeszłością.
Klawisze są równie świetne jak na „Road
Salt One” i nie chodzi tu o trudne przebieranie palcami po klawiaturze, ale
o po prostu cudowne barwy i znakomite równoważenie brzmienia gitar. Perkusja
tam gdzie gra Margarit to wysokoenergetyczne fusionowe granie a momentami
prawie free jazzowe szaleństwo. Ale dla odmiany znajdzie się i hip-hopowy rytm
w „Through the Distance” czy
programowane loopy w „1979”. Gitara
basowa jest bez trudu słyszalna. Mimo, że często jej partie są dosć
autonomiczne, to wywiązują się ze swojej roli. Bas w niektórych kawałkach nagrali
goście (Linus Carlsson, Gustaf Hielm, Per Schelander), ale w większości
dzierżył go Gildenlöw. Smyki oraz instrumenty dęte nagrali starzy znajomi
zespołu, którzy uczestniczyli np. w realizacji koncertowej wersji albumu „Be”.
Niektóre piosenki zasługują na
szczególne wyróżnienie. „Conditioned”
to koncertowy pewniak. Jest to kawałek z rodzaju „jadę jadę na motorze, wiatr
rozwiewa włosy mi”. Brzmi jakby żywcem wyjęty z przełomu lat 60 i 70 ubiegłego
stulecia. „Healing Now” to piosenka,
w której rządzą mandoliny. Ma w sobie coś tanecznego ten numer, ale bardziej
chodzi tu o taniec derwisza niż dyskotekowe standardy. „Eleven” zawiera megawyrazisty kroczący riff a także fragment gdzie
wydaje się, że słuchamy jamującego bandu a to wszystko zostało nagrane na raty.
Tylko najwięksi tak potrafią. „The Deeper
Cut” ma doskonałą linię melodyczną, boskie klawisze oraz jazzowe rozbujanie,
ale z rockowym pazurem. W „The Physics of
Gridlock” muzyka początkowo przypomina miotanie się człowieka zaatakowanego
przez stado os, potem następuje westernowa pompa, następnie znów nadlatują osy
a potem kapitalne francuskie małe co nieco na westernowej niekończącej się
melodii.
Wspomnę też o dwóch utworach,
które znalazły się na rozszerzonej wersji albumu. Oba sa łącznikami z „Road Salt One” poprzez nawiązania do
niektórych utworów z tamtej płyty. „Break
Darling Break” to pijana piosenka zawierająca cytat melodii z „Sleeping under the stars”. Stosunkowo
krótki „Of Salt” ma melodię z „Of Dust” i brzmi jak muzyka do filmu
przyrodniczego o górach z orogenezy kaledońskiej. Dla słuchaczy nie będących
zadeklarowanymi fanami Pain Of Salvation, brak tych piosenek na normalnej
edycji płyty nie jest ogromną stratą.
Tak jak w przypadku poprzedniego
albumu tak i na „Road Salt Two”
książeczka jest znakomita. Mam na myśli edycję rozszerzoną. Ponownie świetne
zdjęcia, które robiono przypuszczalnie wspólnie dla obu części. Opisy do
kolejnych piosenek są za to jeszcze bardziej postrzelone niż ostatnio. Zacytuję „Our deepest and sincere
apologies to the entire population of Irleand (both contemporary and historic),
but this simply had to be done!” Nie
zdradzę jednak co takiego zbroili. Przekonajcie się sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz