Nazwa zespołu: OVERKILL
Tytuł płyty: Ironbound
Utwory: The
Green and Black; Ironbound; Bring Me the Night; The Goal Is Your Soul; Give a
Little; Endless War; The Head and Heart; In Vain; Killing for a Living; The
S.R.C
Wykonawcy: Bobby
“Blitz” Ellsworth –wokal; DD Verni – gitara basowa; Dave Linsk – gitary; Derek Tailer – gitary; Ron Lipnicki – perkusja
Wydawca: Nuclear Blast
Rok wydania: 2010
Po przeczytaniu kilku recenzji
tej płyty w drukowanych magazynach i webzinach można się poczuć jak w żelaznym
uścisku. Wszędzie same ochy i achy. Wiadomo Overkill, ekipa solidna, od lat
wraz z Testament i Exodus, wymieniana w rozszerzeniach wielkiej czwórki
thrashu. Skąd jednak nagle taka bomba? A jest to bomba na miarę nazwy wytwórni,
która to wydała. Być może zaważyło to, że przy płycie z zespołem współpracował
Peter Tägtgren. Niby zajął się tylko miksem, ale te „tylko” sprawiło, że „Ironbound” brzmi znacznie lepiej niż
poprzedni album zatytułowany „Immortalis”,
który przecież do kiepskich też nie należał. Swoje pewnie zrobiło też to, że to
już druga płyta obecnego składu i zapewne ekipa z New Jersey jest teraz lepiej
zgrana. A może duet autorski Blitz/Verni byli „Under Influence”? Thrash jako
połączenie heavy metalu i punka to gatunek, pod jaki zawsze podpinano Overkill.
Myślę, że na „Ironbound” jest nieco więcej niż zwykle heavy metalu, w tej
thrashowej zupie. Do stylu Overkill przesiąknęło przez lata także sporo wpływów
hardcore a'la Biohazard czy Panterowych naleciałości. Tego także jest ciut
mniej niż na ostatnich płytach. Wszystko to sprawia, że nową płytę Blitza i
spółki możemy postawić bliżej genialnej „Horrorscope”
(początek „The Goal Is Your Soul” coś
wam przypomina?) niż np. późniejszej „Necroshine”.
Klip promujący płytę nakręcono do
kawałka „Bring Me the Night”. Nie
jest to numer reprezentatywny dla całej płyty, ponieważ słychać tu szczególnie
sporo wpływu zacnego Motörhead. Faktem jednak jest, że piosenka ta, to hiper
energetyczne krzesanie iskier. Tu i ówdzie znajdziemy potwierdzenie, że DD
Verni wychował się na Black Sabbath, np. riff wchodzący po tajemniczym początku
w kawałku „The Green and Black”, to
dziecko klasycznego riffu z „Children of
the Grave”. Kapitalny, ale już bardziej w stylu wczesnego Iron Maiden, jest
riff po solówce w „Endless War”. Nie
jest jednak tak, że Overkill składa swoje numery z zerżniętych pomysłów. Po
prostu nie urwali się z sufitu. Z resztą na „Ironbound”
są znaki szczególne tej kapeli powodujące, że nie ma bata, aby pomylić ich z
kimś innym. Po pierwsze głos Blitza; jeden taki na planecie Ziemia. Wredny jak
zwykle, ale melodyjny, do tego mocny i z wyczuwalną pasją. Po drugie chłodne
brzmienie basu DD Verniego, którego nie trzeba wyławiać uszami, bo jest
świetnie słyszalny. Wreszcie motoryka riffów typowa dla tego zespołu.
Poziom energii, jaki bije od
piosenek na „Ironbound” jest … oooooogromny.
Duża w tym zasługa Rona Lipnickiego. Możliwe, że przy nagrywaniu tej płyty
wypocił tyle, że można by wypełnić zbiornik retencyjny elektrowni Konin. Aranżacje
są rozbudowane, tak jak na rasowy thrash przystało. Już w pierwszym kawałku na
płycie jest zatrzęsienie motywów, a do tego jeszcze świetne solo gitary na
zmiennym podkładzie. W ogóle gitary tną bez zarzutu a solówki Linska są
inteligentnie zagrane. Rzućmy uszami, w telegraficznym skrócie, na jeden z
najzacniejszych na płycie utworów a mianowicie „Give a Little”: łeb urywa już od początku, refren bajka, nie da
się usiedzieć, walec na zwolnieniu i nagle limo pod okiem, bo wchodzi solo i powraca
naparzanka, potem rozlanie napięcia i ponowne narastanie. Jak kiedyś będą
zajęcia fitness dla chcących uprawiać zaawansowany taniec pogo, to ten numer
będzie jednym z kawałków instruktażowych.
Okładkę strzelił Travis Smith,
który już wcześniej tworzył dla Overkill. W Polsce znany jest m.in. ze swoich
prac dla Opeth czy Katatonii. Ponownie strzelił w dziesiątkę, bo obrazek
świetnie pasuje do muzyki i zawiera charakterystyczną uskrzydloną czachę.
Ogólnie rzecz biorąc cała płyta „Ironbound” to strzał w dychę. Dla fanów
Overkill to pozycja obowiązkowa do posiadania a dla całej reszty obowiązkowa do
przesłuchania, żeby sobie uświadomili moc thrashu ze wschodniego wybrzeża. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz