Nazwa
zespołu: MOTÖRHEAD
Tytuł płyty:
The Wörld is Yours
Utwory: Born
To Lose; I Know How To Die; Get Back In Line; Devils In My Head; Rock’n’Roll
Music; Waiting For The Snake; Brotherhood Of Man; Outlaw; I Know What You Need;
Bye Bye Bitch Bye Bye
Wykonawcy: Lemmy
Kilmister – gitara basowa, wokal; Mikkey Dee – perkusja; Philip Campbell – gitary
Wydawca: UDR
Rok wydania: 2010
Motörhead po wydaniu w 2008 roku świetnego
albumu zatytułowanego „Motörizer” miał
pod górkę. Wydawca ich płyt wpadł w tarapaty. A później, już praktycznie w
trakcie nagrywania nowej płyty, zmarł ojciec Phila Campbella. Zespół nie
zwolnił jednak tempa i postanowił dokończyć i wydać nowy album jeszcze w 2010
roku. Zachęcony barwnymi opisami promocyjnymi o tym jak to Lemmy ma śpiewać że
„Rock ’n’ Roll music is the true religion” zamówiłem płytę przed premierą. Zaraz
po zerwaniu folii, przesłuchałem trzy razy pod rząd i … nic. Chaty nie trzeba
było remontować, browarów w lodówce nie ubyło i nie trzeba było łykać tabletek
przeciwbólowych, bo szyja nie została nadwyrężona.
Nie wiem czy podczas nagrywania
poprzednich płyt Motörhead rejestrowali
piosenki metodą „na setkę”. Jestem natomiast przekonany że na pewno nie robili
tego podczas nagrywania „The Wörld is
Yours”. Bardzo mało na tym albumie magii prawdziwego zespołu, który siedzi
w kanciapie i szlifuje piosenki. Niewiele jest ciekawych pomysłów
aranżacyjnych. Pod dostatkiem natomiast solidnego czy wręcz poprawnego motörheadowego
bujania. Tyle że solidności można oczekiwać od np. ekipy remontowej a nie od zespołu,
którego muzyka może być pośrednią przyczyną zwiększenia się popytu na usługi
takiej ekipy.
Na szczęście, są na tej
przeciętnej płycie jaśniejsze momenty. Paradoksalnie jednym z najjaśniejszych
jest najmroczniejszy kawałek „Brotherhood
Of Man”. Fajne są też: otwierajacy „Born
To Lose”, nośny „Devils In My Head”
oraz ciekawie zbudowany i świetnie zagrany „Outlaw”.
Płyta ma też bardzo dobre brzmienie oraz fajnie zaprojektowaną okładkę i
książeczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz