wtorek, 14 lutego 2012

I - Between Two Worlds



Nazwa zespołu: I

Tytuł płyty: Between Two Worlds

Utwory: The Storm I Ride; Warriors; Between Two Worlds; Battalions; Mountains; Days of North Winds; Far Beyond the Quiet; Cursed We Are; Bridges of Fire; Shadowed Realms

Wykonawcy: Abbath – wokal, gitara; Ice Dale – gitary; TC King – gitara basowa; Armagedda – instrumenty perkusyjne

Wydawcy: Nuclear Blast

Rok wydania: 2006

Ponoć gdzieś na Półwyspie Skandynawskim jest miejscowość, która zwie się Å. Coś chyba jest w tamtejszym powietrzu, bo znany z Immortal, gitarzysta i wokalista Abbath, nazwał swój projekt muzyczny I. Gdyby nagrał płytę sygnowaną nazwą Abbath, moja sąsiadka mogłaby pomyśleć, że to jakiś tribute band dla Abby. A tak mamy I jak Immortal. Takie skojarzenie jest tym bardziej uzasadnione, że również Armagedda przewinął się przez skład tej zasłużonej grupy. Poza tym wszystkie piosenki na „Between Two Worlds” są autorstwa duetu Abbath/Demonaz, czyli tego samego, który pisze utwory dla Immortal. Wreszcie należy przypomnieć, że projekt I powstał w czasie, gdy macierzysta formacja tych autorów była w uśpieniu. Można przypuszczać, że działalność tego projektu przyczyniła się do reaktywacji Immortal. Oprócz wyżej wymienionych „nieśmiertelnych” w nagraniach „Between Two Worlds” udział wzięli również: TC King (znany głównie z Gorgoroth) oraz Ice Dale (Enslaved). Po takim składzie można spodziewać się ciekawego black metalu. I nie poszedł jednak tą drogą.

Mamy tu do czynienia z wypadkową muzyki takich grup jak Bathory, Manowar i Motörhead. Oczywiście słychać także tu i ówdzie patenty znane z płyt Immortal, co jest jak najbardziej logiczne i zrozumiałe. Siłą rzeczy głos Abbatha brzmi podobnie jak w jego macierzystej grupie. Czasami jednak zaskakuje melodyjnością. Może nie taką, jaką prezentowały piękne panie z Abby, ale jednak. Owa melodyjność pojawia się dyskretnie w piosenkach: „Warriors” i tytułowej. Wokalista nie zatraca jednak, w tych momentach, swojej żabiej chropowatości.

Gitary to pomieszanie Bathory z Immortal. Choćby w „Far Beyond the Quiet” słychać te charakterystyczne gitarowe harmonie i typowy dla Immortal, spokojniejszy fragment z nieprzesterowaną gitarą. W bardziej pompatycznych fragmentach nasuwa się skojarzenie z futrzakami z Manowar. Solówki są dość zgrabne, czasami wręcz za grzeczne. Niekiedy brakuje im trochę dziczy. Na korzyść wypada solo w „Bridges of Fire”. Bas robi swoje, choć trzeba wspomnieć o kawałku „Battalion” gdzie TC King fajnie wywija, jakby grał w hard rockowej kapeli.

Bębny proste i niezbyt gęste, ale za to o konkretnym, mocnym brzmieniu. Nie ma nawałnicy helikopterów i karabinów na każdym kroku. Brak jazzowych zabaw dynamiką. Ciekawie jest w pierwszym utworze, gdzie słychać, że Armagedda na bank, ma na swojej półce płyty Motörhead. W ogóle „The Storm I Ride” to taki motorowy hicior. Pięknie niesie ten kawałek i aż prosi się o koncertowe wykonanie. Z pozostałych utworów wyróżniłbym też „Cursed We Are” o wyrazistym refrenie gdzie Abbath powtarza co jakiś czas „no future”. Sex Pistols to jednak nie przypomina. Na płycie dominuje podniosła atmosfera i jest chłodno, choć nie aż tak, jak w utworach Immortal. Patos jest, ale nie w takim stężeniu jak w Manowar. Parę razy złapałem się na tym, że tęskno mi za odgłosami burzy, wichrów czy innych pędzących rumaków.

Wydanie w formie digipacka jest bardzo stonowane. Są teksty utworów i fotki przedstawiające muzyków. Żadnych malowanek na buziach. Twarze skupione jak w czasie wypełniania zeznań podatkowych. Ot tacy zasłużeni rockmani, na pogrzeb się wybierający.

Są dwa światy i jeden Abbath. „Between Two Worlds” tak właśnie się prezentuje. Muzyka na tym albumie to coć pomiędzy tym, co możemy usłyszeć w Immortal i muzyką zespołów, których Abbath jest fanem. Dobra płyta, nagrana dla przyjemności i dająca się słuchać z przyjemnością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz